Agnieszka Pajączkowska – "Wędrowny zakład fotograficzny"
27.05.2021 r.
AGNIESZKA PAJĄCZKOWSKA
„WĘDROWNY ZAKŁAD FOTOGRAFICZNY”
Agnieszka Pajączkowska wielokrotnie latem podróżowała wzdłuż granicy kraju. Interesowało ją życie ludzi na pograniczu. Mieszkała w samochodzie, w którym zorganizowała własny wędrowny zakład fotograficzny. Spotkanych ludzi prosiła o zgodę na wykonanie fotografii. Zdjęcie było bezpłatne, ale osoba fotografowana proszona była o osobiste wspomnienia, które autorka wykorzystała przy pisaniu książki. Za wykonane zdjęcie otrzymywała czasem w podziękowaniu za usługę artykuły żywnościowe: jajka, mleko, chleb albo obiad. Praca przyniosła interesujące spostrzeżenia i pozwoliła sporządzić rzetelny obraz zastanej rzeczywistości na pograniczu kraju, obraz pełen współczucia dla spotkanych tam ludzi. Mieszkają oni i żyją w bardzo trudnych warunkach. Pracują ciężko. Z opowieści poznajemy przeszłość i teraźniejszy czas tej części kraju. Prawdą jest również to, że ten świat ostatnio się zmienia. Ludzie umierają. Domy niszczeją. Młodzi emigrują a opuszczone tereny pokrywają lasy. Odwieczni mieszkańcy odchodzą. Zdarza się, że w niektórych przypadkach powstają tam osiedla domków letniskowych. Zamieszkiwać je będą przybysze nawet z odległych miast i tylko na sezon letni. Czy zmiany te przyniosą zmiany na leprze? Czas pokaże.
Praca A. Pajączkowskiej jest bardzo interesująca a do łatwych nie należała. Nie wszyscy spotkani ludzie przyjmowali autorkę serdecznie, z uznaniem. Bywały trudne chwile i wówczas zmuszona była ratować się ucieczką. A jak trudna to była praca, może zaświadczyć serdeczna rada, którą otrzymała od pracownika straży granicznej:
„– A pani tak sama się nie boi?
– A czego miałabym się bać? – odparłam jak zwykle.
– Nie będę wspominał o gwałtach ani o kradzieżach, bo o tym sama pani wie. Ale czy pomyślała pani, że śpi na sześćdziesięciu litrach benzyny? … A czy pani wie, co się dzieje z samochodem, gdy do baku wrzuci cię tlący papieros lub zapałkę? … Proszę więc na siebie uważać i pod żadnym pozorem nie zatrzymywać się na noc w lesie. Przemytnicy nie lubią nieznanych dostawczaków na swoim terenie. Nawet jeśli to auto z firankami.”
Antonina Podolak – DKK w Józefowie